Spacerowałam po terenach watahy, rozkoszując się pięknymi widokami, zapachami i niosącym się kojącym śpiewem ptaków. Nagle po de mną zapadła się ziemia i wpadłam pod ziemię.
- Ale ze mnie niezdara- pomyślałam. Zaczęłam isc przed siebie aby znaleźć wyjście z tej jaskini. Jaskinia była ogólnie wykuta w rubinie, wszędzie pachniało dziwnym trafem Narcyzami. Po chwili szłam już korytarzem ze szmaragdy i szafiru. Tam pachniało czekoladą. Zobaczyłam światło i zaczęłam biec. Kiedy dobiegłam do światła, weszłam do komnaty wykutej z diamentu a na środku leżał cudowny ok. 1 metrowy diament. Dotknęłam go poczułam dziwne mrowienie na plecach, a potem na całym ciele.
Nawet nie wiem kiedy to wszystko się stało, bo obudziłam się na terenie watahy, i poszłam do alfy powiedzieć jej o tym zdarzeniu.
- Droga alfo muszę Ci coś powiedzieć...
- Kim jesteś?
- Jak to nie poznajesz mnie?! Jestem Aria!
-Aria nie jest czerwono biało czarna i nie ma skrzydeł!
Wyglądałam tak:

<Salphari? (alfo?) dokończysz?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz