Zbliżały się wakacje. Pomyślałem że mógłbym się na ten czas
przeprowadzić do jaskini, którą niedawno odkryłem przy plaży.
Postanowiłem się przygotować. Poszedłem do Salphiry.
-Cześć, mam pytanie.-
-Słucham...-Salphira cierpliwie czekała.
-Czy mógłbym prosić o... Taki jakby... Urlop?-zapytałem.
-Jasne.-Alfa kiwnęła głową.
-Dziękuję.-ukłoniłem się i wybiegłem. Biegłem w stronę plaży.
Przystanąłem przed jaskinią. Było tam okropnie ciemno. Postanowiłem
poprosić świetliki o pomoc, w zamian za wyżywienie i kwaterę. Zgodziły
się. Wziąłem kilka pnączy i zaplotłem w coś w rodzaju latarni.
Zawiesiłem je pod sklepieniem jaskini. Zajęło mi to jeden dzień.
Znalazłem jakiś kamień. Obiecałem sobie że niedługo zrobię normalne
posłanie. Następnego dnia poszedłem na plażę. Byłem głodny.
-Dawno nie jadłem owoców morza...-powiedziałem pod nosem, po czym
wszedłem do wody. Udało mi się złapać 7 ryb. Kiedy je zjadłem,
wylegiwałem się do wieczora na plaży. Nareszcie jakiś odpoczynek.
Wieczorem, zgodnie z obietnicą, poszedłem do lasu po materiały na
posłanie. Nie chciałem zrywać liści z drzew, więc szukanie liści zajęło
mi trochę czasu. Pozrywałem też trochę dmuchawców. Jak wróciłem do
jaskini było już późno. Obiecałem sobie że posłanie zrobię jutro.
Następny dzień spędziłem tak samo-śniadanie i plaża. Potem zacząłem
robić posłanie. To było trudniejsze niż się zdawało. Wyjrzałem z
jaskini.
-Nie no, nie wierzę, już ciemno?-jęknąłem. Położyłem się na nowym
posłaniu. Było wygodne. Szybko zasnąłem. Na szczęście nie musiałem już
więcej robić. Resztę lata spędziłem tak samo-owoce morza i plaża. Więcej
nie było mi potrzeba.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz