- Tak ? - zapytała
- Nie możemy być razem... - powiedziałem "prosto z mostu"
- Ale... ale dlaczego...? - pytała Candy
- Jesteś ładna i miła... ale nie jesteś typem wadery, której szukałem... - powiedziałem, a Daimon zaczął mnie gonić.
Puściłem oczko do Candy i zacząłem uciekać przed basiorem.
Biegliśmy przez las pełen drzew. Basior "siedział mi na ogonie". Po chwili tym czasowo go zgubiłem. Znalazłem się nad głębokim i dużym kanionie, nad którym nie dało się przeskoczyć. Nagle usłyszałem:
- Mam Cię ! - był to zły Daimon
- Chyba nie... - zaśmiałem się lekko. Zrobiłem salut i skoczyłem w dół. Spadając widziałem basiora, a na dole Draca. Po krótkiej ciszy razem ze smokiem wylecieliśmy z kanionu z zawrotną prędkościom.
- I tu mnie masz... - krzyknąłem do Daimona i poleciałem.
<Daimon lub Candy - dokończysz?>
*** Next Day ***
Obudziłem się wcześnie rano. Wyszedłem z jaskini na krótko spacer.
Poszedłem na łowy. Zauważyłem sarnę i zacząłem ją gonić, ale widziałem też inne wilki, lecz nie Candy i Daimon'a.
Po zjedzeniu sarny poszedłem do lasu by dojść na drugą polanę.
W miejscu pełen drzew słyszałem śpiewające ptaki.
Gdy wyszedłem na polane zacząłem się rozglądać, ponieważ otoczenie było podejrzane. Wyszedłem prawie na sam środek gdy usłyszałem strzał, świst i ból. Była to strzykawka ze środkiem uspokajającym i z miksturą blokowania mocy. Przez kilka sekund widziałem Draca, ale nie pozwalałem mu lecieć do mnie.
Po kilku godzinach obudziłem się w klatce ze związanym pyskiem i łapami, a w klatce obok był Draco ze pociętymi skrzydłami i również zawiązanym pyskiem, łapami i skrzydłami.
- Ooo... obudziła się nasza psinka... haha - powiedział człowiek, ale byłem zdziwiony że go rozumiem - możesz mnie rozumieć ponieważ masz opaskę elektryczną na szyi i nie możesz wyjść z klatki... - zaśmiał się groźnie.
Miałem w sobie dużo siły. Położyłem się i czekałem na moment aż nikogo nie będzie. Po chwili nikogo nie było. Pazurami rozwaliłem opaskę na pysku, a pyskiem rozerwałem liny na łapach - ach Ci głupi ludzie - pomyślałem.
Odwróciłem się w stronę mojego towarzysza:
- Darco... Draco żyjesz?
- Ta... - ryknął smok
- Wiesz może do ilu metrów sięga moc tej opaski... ?
- Do 1.5 metrów... - powiedział smok
- Spróbujesz ogonem rozerwać opaskę ogonem, którą ja mam...?
- Ok... - powiedział Draco.
Opaska pękła....
- Dzięki.... - powiedziałem - może nie mam super pazurów, ale kłódkę potrafię otworzyć... - zaśmiałem się otwierając moją klatkę. Podszedłem do Draca i również otworzyłem klatkę. Po chwili przyszli ludzie...
- Co się tu dzieje...? - zapytał gościu ze strzelbą w rękach
- A coś.... - powiedziałem. "Żeby była tu Ola z Meridą" - pomyślałem. Gdy nagle przyleciały...
- A co Cię to interesuje....? - zapytała Ola z uśmiechem i zeskakując ze swojej smoczycy.
- Ola... - powiedziałem przytulając ją.
- Koniec tulenia.... czas działać... - powiedział Draco zwiększając się i prostują swe wielkie skrzydła.
- Do dzieła... - powiedziała Merida razem z Olą.
Zaczęła się walka. Trwała ona krótko bo było mało ludzi.
*** Po walce ***
- Wracamy do watahy... - powiedziałem wskakując na Draca.
- W końcu... - powiedziała Ola ze śmiechem
*** W watasze ***
Z zszedłem ze smoka,a Merida i Ola poleciały do siebie.
Po chwili przyszła Arizona.
<Arizona?>
P.S
Alex ma podrapane policzek i przednią łapę. xD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz