Zapukała trzy razy i otworzyłem drzwi .
- Cześć Candy.. - przywitałem szczęśliwy - Wejdź...
- Hej... - powiedziała z uśmiechem wchodząc
- Może pójdziemy na spacer? - zapytała
- Jeśli chcesz... - powiedziałem i pocałowałem waderę w policzek.
Poszliśmy w każdy zakątek watahy.
Słońce już zachodziło, a ja z Candy siedzieliśmy na małej górze i przytuleni do siebie oglądaliśmy zachód słońca.
- Jak pięknie.... - powiedziałem szczęśliwy
- Yhym...
Nagle przyszedł ojciec Candy Daimon.
<Daimon? Candy?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz